- Widziałeś gdzieś Nathana?- spytałem kolejnego wilka, czując jak moje serce drastycznie przyśpiesza, a nieprzyjemny dreszcz przeszywa moje ciało. Nie spotykałem go od dwóch dni, tak jak reszta. Ostatni raz rozmawiałem z nim, gdy miał wyjść na spacer. Kolejna osoba pokręciła głową, a ja ponownie zostałem rozdarty od środka. Jeśli coś mu się stało, będę mógł obwiniać tylko i wyłącznie siebie.
- Louis?- usłyszałem, a gdy się odwróciłem, zobaczyłem Westona. Podszedłem do niego, mając nadzieję, że miał jakie kolwiek wieści na temat Nathana. Chłopak zabrał mnie do swojej jaskini i usadził mnie stabilnie na fotelu. Nie mogąc już wytrzymać ciszy jaka trwała, spytałem co się stało.
- Znaleźliśmy Nathana- na tym zamilkł. Czułem niesamowite szczęście. Ale nie powiedział nic więcej. To musiało coś znaczyć. Smutek, żal i ból zaczęły ciągnąć mój żołądek ku górze. Zaszkliły mi się oczy, spodziewając się co powie.
- O-on nie żyje. Prawda?- wyszeptałem drżącym głosem. Spuścił głowę.
- Tak mi przykro, Louis- w tym momencie wybuchnąłem głośnym płaczem, co chwila się zapowietrzając...
Kolejny miesiąc minął mi na paleniu, jedzeniu nikłych ilości jedzenia, spaniu, płakaniu i cięciu się w większej ilości miejsc niż tylko biodra. Uda, nadgarstki, brzuch. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Równie dobrze mogłem popełnić samobójstwo, ale to byłoby zbyt małe i krótkie cierpienie. Przeze mnie Nathan nie żył. Musiałem cierpieć. Musiałem zadawać sobie ten ból, nawet jeśli on by tego nie chciał. Tęsknota codziennie mi doskwierała, a jego osoba pojawiała się w każdej rzeczy, którą na codzień spotykałem. A to wiązało się z jeszcze większym bólem i pragnieniem ponownego dotknięcia jego dłoni, zasmakowania jego ust, czy otarcia się o jego policzek. Samej jego obecności i pewności, że mam kogoś bliskiego. Teraz znowu jestem sam. Znowu tworzę wokół siebie pancerz, który on z łatwością rozkruszył.
Moje życie zaczęły urozmaicać codzienne wymioty. Nie wiem czemu. Będę chory, albo to z tęsknoty. Wiem jedno- Nathan chciałby, abym czuł się jak najlepiej, postanowiłem więc pójść do medyka. Weston był mi najbliższy, więc poszedłem do niego, w razie gdyby co, najłagodniej mi powie, że zostaną mi dwa tygodnie życia, czego jak najbardziej sobie życzyłem...
- Jesteś w ciąży- wyszeptał zdziwiony.
- Co... jak... Weston, powiedz mi prawdę!
- Jesteś w ciąży Louis. Mówię prawdę, nie ma innej opcji.
- A-ale. Ale to niemożliwe! To się nie zgadza! To niemożliwe biologicznie!- zacząłem panikować. Chłopak nagle uchwycił moje policzki i ucałował moje czoło, szepcząc, abym się uspokoił.
- Teraz musisz o siebie dbać. Louis, będziesz tatusiem- wyszeptał chichocząc, jakby ciesząc się z tego. To znaczy, że noszę w sobie dziecko Nathana. Jedyne co mi z niego zostanie, to dziecko. Gdy wróciłem do mieszkanka, położyłem się na łóżku i zacząłem zalewać łzami, głaszcząc brzuch.
- Zostaliśmy sami...- wychlipałem jakby sam do siebie, mając nadzieję, że ta istotka w brzuchu to usłyszy...
Och Boże, piąty miesiąc, nie udaje mi się już ukrywać tego przed innymi. Cała wataha już to rozpowiada, bo mój ciążowy brzuszek jest bardzo dobrze widoczny. Niektórzy krzywo na mnie patrzą, inni natomiast z żalem. Wiedzą kto jest ojcem. Jedna część zarzuca mi, że jak mogłem to robić z NIM, bo nie tyle, że był niebezpieczny, to jeszcze to facet. Ale hej, to, że byłem z facetem nie jest dziwne, dziwne jest to, że jestem w ciąży. Druga część mnie wspiera, pociesza i stara się pomóc. To miłe z ich strony. Tylko Arien się nie udziela. Ale to on, jemu nie można nic zarzucać.
Czuję się jakbym był w kwiecie. Jestem pulchniejszy, o wiele. Mam pyzate policzki, ale wiadomo jak to jest, gdy je się za dwoje. Już nie palę, a po cięciu się zostały tylko blizny. Pogodziłem się ze stratą blondyna, ale pocieszam się myślą, że nie będę całkiem sam i zyskam kogoś, kto po części będzie Nathanem.
- Na twoim miejscu zabiłbym to dziecko. Będzie tak samo niebezpieczne jak ojciec!- nie wiem kto to powiedział, ale wiedziałem, że to bolało i nikt nie miał prawa tak mówić.
Tej nocy, sam nie wiem czemu, wyszedłem na dwór i spojrzałem na gwieździste niebo.
- Nath? Chcę ci tylko powiedzieć, że będziesz tatusiem i za tobą tęsknię... musiałeś odchodzić?- wyszeptałem, kładąc dłoń na brzuchu.
(Kh. Wenus brakus, ale będzie dzidzia XD)
❢ Strony Dodatkowe ❢
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
❢ Zasady opowiadań ❢
• Pięć pożytecznych punktów: •
• 2. - nie muszą mieć sensu, jeśli są pisane humorystycznie
• 3. - przy pisaniu scen łóżkowych, zaznacz przy tytule +18
• 4. - opowiadania +16 nie zaliczają się do +18, a więc lekkie scenki nie trafiają pod hard-zakładkę
• 5. - odpisywanie na opowiadania do innych w zakresie dwóch tygodni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz