-Prowadź..-rzuciłem wstając. Chłopak popatrzył się na mnie z dołu. Wyciągnąłem ku niemu dłoń, a w tym samym czasie doszły do nas rozmowa i kroki. Sekundę później do środka wszedł Hanz z jakimś nieznajomym, którego Octavia nazwała przyjacielem. Ucieszyłem się na widok partnera, ale również zdenerwowałem. Smutek i chęć spotkania sióstr również zrobiła swoje. Odwróciłem na chwilę głowę, a Safiru wstał z moją pomocą. Spojrzałem na jaszczura który się uśmiechnął. Przez to jeszcze bardziej się zirytowałem. Posłałem mu skrzywiony grymas i podszedłem do nich. Podałem dłoń nowemu. Odwzajemnił gest dosyć energicznie co doprowadziło do lekkiego zawirowania magii w powietrzu.
-Verbeux. Ktoś.. mało ważny.-burknąłem.-Saf?
-Już.-odparł uśmiechając się kpiąco jak to w jego zwyczaju. Wyszedłem trącając ramieniem Hanza. Wyglądał na opanowanego, jednak wiem, że w środku zadawał mnóstwo pytań. Razem z długo ogonowym poszliśmy do salonu, a następnie przeszliśmy drugim wyjściem na dwór.
-Życzysz sobie podwózkę?-usłyszałem nad uchem.
-Ha ha ha bardzo śmieszne..
I właściwie po tym małym przedstawieniu mojego humorku ruszyłem za szpiegiem po moją rodzinę.
-Verbeux. Ktoś.. mało ważny.-burknąłem.-Saf?
-Już.-odparł uśmiechając się kpiąco jak to w jego zwyczaju. Wyszedłem trącając ramieniem Hanza. Wyglądał na opanowanego, jednak wiem, że w środku zadawał mnóstwo pytań. Razem z długo ogonowym poszliśmy do salonu, a następnie przeszliśmy drugim wyjściem na dwór.
-Życzysz sobie podwózkę?-usłyszałem nad uchem.
-Ha ha ha bardzo śmieszne..
I właściwie po tym małym przedstawieniu mojego humorku ruszyłem za szpiegiem po moją rodzinę.
_____
Do jaskini wróciliśmy smętni. On-bo spierdolił zadanie. Ja-bo musiałem stawić czoła Hanzowi.
Oczywiście Safiru będzie ze mną większość czasu bo za punkt honoru ustawił sobie znęcanie się nad moją prywatną sferą. Chyba i tak za dużo mu wcześniej pozwalałem..
-Dobra.. jutro na pewno ich znajdziemy.-burknął. Westchnąłem i przyśpieszyłem chcąc chwile odpocząć. Wreszcie dobiegłem do swojego pokoju i wparowałem wskakując na łóżko. Zaplątałem się w niej z uśmiechem, a zaraz koło mnie padł w człowieczej wersji Saf. Wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po głowie, na co zamruczałem gardłowo jak kot.
-Wysiadam, yo..-wymamrotałem.
-Masz prawo.. ale już koniec, nie? Macie dwie alfy.
Potwierdziłem bez zastanowienia.
..
-Dwie?!-podniosłem się.-Kto..
-Hanzo i Octavia.-zamurowało mnie.-Nie rób takiej miny. Jego koleżka chwalił się Perishowi.
-Skąd ty to wiesz?-zmrużyłem oczy.
-Zna-jo-moś-ci. Nawet nie zauważyłeś kiedy zniknąłem, prawda?
-Nie..-odparł mi uśmiechem, jednak mi nie było do humoru. Czyli, że żeby zostać alfą musiał przyprowadzić sobie jakiegoś chłoptasia? Gh.. co za palant, japierdole.
-Nie wierze z kim się związałem..-powiedziałem pod nosem kierując się do wyjścia z jaskini.
-Mała pogawędka?
-Zapewne większa kłótnia.
-To ja uciekam do siebie.-mruknął i wyszedł również zmęczony. Dosyć szybko doskoczyłem do drugiego wejścia i wszedłem bez pukania. We trójkę rozmawiali na siedząco.
-Słońce możesz wyjść?-zwróciłem się do wadery, ale zamiast niej odpowiedział ten chłopak.
-Nie jestem słońcem. Jestem.. czarną furią.-Hanz parsknął.
Średnimi krokami przysunąłem się do tego.. Euzewiusza i kucnąłem obok. W tym samym momencie dziewczyna wyszła.
-To, że Hanz jest alfą i ma dobry kontakt z Octavią nie znaczy, że jesteś bezkarny, nie znaczy również, iż wszyscy w razie wojny wybiorą jego.-warknąłem.-Troszke grzeczniej.
-U-ah.
-Verb..-odezwał się Hanz wstając. Posłałem mu wkurzone spojrzenie i również wstałem.
-Idiota..-zacząłem.-..miałeś szukać rodziny, a nie kurwa sprowadzać sobie przydupasów!
Chciał mi przerwać ale nie pozwoliłem mu.
-I to jeszcze takiego ułoma, japierdole.. kozaków ci w lesie brakuje, że sprowadzasz do jaskini? Ah no tak, przepraszam panie alfo, co mnie to obchodzi, prawda?-drugi chłopak przysłuchiwał się temu z zainteresowaniem, ale próbowałem to ignorować.
-Jest moim przyjacielem..
-Gówno. Na tym świecie nie ma przyjaciół.
-A ty i Safiru!?-teraz on się zdenerwował.-Kim dla siebie jesteście?
-Jest mi podporządkowany..-syknąłem.
-Prawda? Zrobi dla ciebie wszystko!
..uderzyłem go w twarz, tak po prostu.
I ze łzami w oczach wyszedłem jak nie jedna zraniona kobieta. Ale tym razem jestem silniejszy i nie mam myśli samobójczych. Narazie nie.
Oczywiście Safiru będzie ze mną większość czasu bo za punkt honoru ustawił sobie znęcanie się nad moją prywatną sferą. Chyba i tak za dużo mu wcześniej pozwalałem..
-Dobra.. jutro na pewno ich znajdziemy.-burknął. Westchnąłem i przyśpieszyłem chcąc chwile odpocząć. Wreszcie dobiegłem do swojego pokoju i wparowałem wskakując na łóżko. Zaplątałem się w niej z uśmiechem, a zaraz koło mnie padł w człowieczej wersji Saf. Wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po głowie, na co zamruczałem gardłowo jak kot.
-Wysiadam, yo..-wymamrotałem.
-Masz prawo.. ale już koniec, nie? Macie dwie alfy.
Potwierdziłem bez zastanowienia.
..
-Dwie?!-podniosłem się.-Kto..
-Hanzo i Octavia.-zamurowało mnie.-Nie rób takiej miny. Jego koleżka chwalił się Perishowi.
-Skąd ty to wiesz?-zmrużyłem oczy.
-Zna-jo-moś-ci. Nawet nie zauważyłeś kiedy zniknąłem, prawda?
-Nie..-odparł mi uśmiechem, jednak mi nie było do humoru. Czyli, że żeby zostać alfą musiał przyprowadzić sobie jakiegoś chłoptasia? Gh.. co za palant, japierdole.
-Nie wierze z kim się związałem..-powiedziałem pod nosem kierując się do wyjścia z jaskini.
-Mała pogawędka?
-Zapewne większa kłótnia.
-To ja uciekam do siebie.-mruknął i wyszedł również zmęczony. Dosyć szybko doskoczyłem do drugiego wejścia i wszedłem bez pukania. We trójkę rozmawiali na siedząco.
-Słońce możesz wyjść?-zwróciłem się do wadery, ale zamiast niej odpowiedział ten chłopak.
-Nie jestem słońcem. Jestem.. czarną furią.-Hanz parsknął.
Średnimi krokami przysunąłem się do tego.. Euzewiusza i kucnąłem obok. W tym samym momencie dziewczyna wyszła.
-To, że Hanz jest alfą i ma dobry kontakt z Octavią nie znaczy, że jesteś bezkarny, nie znaczy również, iż wszyscy w razie wojny wybiorą jego.-warknąłem.-Troszke grzeczniej.
-U-ah.
-Verb..-odezwał się Hanz wstając. Posłałem mu wkurzone spojrzenie i również wstałem.
-Idiota..-zacząłem.-..miałeś szukać rodziny, a nie kurwa sprowadzać sobie przydupasów!
Chciał mi przerwać ale nie pozwoliłem mu.
-I to jeszcze takiego ułoma, japierdole.. kozaków ci w lesie brakuje, że sprowadzasz do jaskini? Ah no tak, przepraszam panie alfo, co mnie to obchodzi, prawda?-drugi chłopak przysłuchiwał się temu z zainteresowaniem, ale próbowałem to ignorować.
-Jest moim przyjacielem..
-Gówno. Na tym świecie nie ma przyjaciół.
-A ty i Safiru!?-teraz on się zdenerwował.-Kim dla siebie jesteście?
-Jest mi podporządkowany..-syknąłem.
-Prawda? Zrobi dla ciebie wszystko!
..uderzyłem go w twarz, tak po prostu.
I ze łzami w oczach wyszedłem jak nie jedna zraniona kobieta. Ale tym razem jestem silniejszy i nie mam myśli samobójczych. Narazie nie.
<Hanz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz