❢ Strony Dodatkowe ❢

środa, 31 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym cały zapłonąłem. Odsunąłem się od niego i odwróciłem, idąc pewnym siebie na swoje miejsce. W moich oczach widać było jedynie płomienie, co ułatwiło sprawe, bo odrobina strachu została zatuszowana.
-Podejdź, pokaż swoje umiejętności!-powiedziałem głośno. Dookoła odbiło się echo kpiącego głosu. Posłuchał i poszedł na mały punkcik, parę metrów przede mną.-Pękasz?
Bawiłem się jego nerwami w tej chwili. Doskonale wiedziałem, że po czymś takim się nie podda. Teraz to on uśmiechał się krzywo, patrząc z iskierkami w oczach.
-Jeszcze zobaczymy, kto pęknie.-rzucił i w tym samym momencie jego sierść przybrała lodowaty pancerz. Wyszczerzyłem się, ukazując rząd ostrych zębów.-Kochanie?
Eve spojrzała na niego, widocznie przestraszona, ale z odwagą wypisaną na pysku. Posłała mu niepewny uśmiech, po czym powiedziała:
Zaczynajcie..
Rzuciliśmy się w swoją stronę. Skoczyłem pierwszy, upadając na niego i przewracając go tak, że przeturlaliśmy się. Przeciwieństwa, które się spotkały zaczęły walkę, gryząc się nawzajem, tak samo jak my. Zwiększyłem temperaturę ujadając na niego i próbując go ugryźć. On nie pozostawał dłużny, gdy się nachylałem, ten zniżał głowę i uderzał mnie swoimi rogami. W końcu syknął coś pod nosem i odepchał mnie mocno. Upadłem na łapy, ściskając szczękę.
-Tato..?-usłyszałem z boku. Już miałem się odwrócić, ale Hanz uderzył mnie czymś ostrym, ale tym samym ledwo widocznym. Niebiesko-biała aura uderzyła mnie z dwóch stron, przez co na moment zabrakło mi oddechu. Znów zapłonąłem cały, lecz tym razem tak, iż ledwo było widać, że jestem wilkiem. Byłem pod postacią ognia o kształtach wilczych..
Kula ognia wokół mnie zaczęła odpychać jego magię. Przez ten czas nauczyłem się, iż ma siłę z ciszy. Jedyne co mogłem na to zaradzić, to robić rozrubę. Pobiegłem na niego, wskakując na grzbiet. Krzyknął gdy dotknąłem rozgrzanymi łapami lodowego pancerza. Powoli, zaczął się topić. Wierzgał, uderzał we mnie magią, ale trzymałem się i w końcu go ugryzłem. Paszcza to mój najlepszy punkt, gdy ugryzę, potrafię wlać w kogoś mnóstwo gorąca. Tak też zrobiłem..
<lolololo szampanik!!!>

Od Hannzev'a CD Vernelli

Kończyłem właśnie obchód co jest moją szarą codziennością...Niestety. Vernelli jeszcze przed moim wyruszeniem prosił mnie abym po moich obowiązkach pokazał się na Polu. Schądząc z góry partolowej potknąłem się o coś i strulałem się na dół, nawet nie zdążyłem zobaczyć o co zachaczyłem, a już poobijany byłem na dole. Zatrzymało mnie drzewo. Moje drzewo. Zasadziłem je i które mimo roku wyglądło jak piętnastoletnie, a wszystko dzięki odrobinie magii. Wstałem opierając się o nie. Napadł mnie śmiech psychopaty, no ale przyznając się przed samym sobą...Czy nim nie jestem? HAHAHA ZAPEWNE. No dobra...Czas się zbierać. Tutejsza cisza zregenerowała moje siniaki i jak dotarłem na ustalone miejsce nie miałem nawet "rysy". Widok który ujrzałem lekko mnie zaskoczył, zarazem nie i zarazem przeraził. A więc o to mu chodziło.
-No nie ja się na to nie pisze-powiedziałem stanowczo kręczac głową, a przy okazji cofając się o parę kroków.
-Musimy i tak to kiedyś zrobić.Hanss błagam cię daj spokój i pozwól ją nauczyć-powiedział cicho podchodząc do mnie.
-Nie musimy teraz-wychyliłem się i spojrzałem na dziewczyne już nie była malutka, była już nastolatką. Boże chroń nas. Westchąłem poczym spytałem:
-Co zamierzasz?
<da da dam *fanfary*>

Od Vernelli'ego CD Jasmin

  Skrzywiłem się, gdyż uciekła mi myśl.
-To trochę niebezpieczne miejsce, mamy tam granice.-powiedziałem majdając łapą w wodzie. Przez chwile nie słyszałem nic oprócz swojego oddechu.
-Ale nie jest zakazane.-wyrzuciła z siebie. Zagryzłem język, to nie było fajne miejsce, o nie.. tam, czekały dziwne rzeczy. Iść samemu z niepewną waderą..
Ale z Hanzem poszedłeś..
Ygh..
-Dobra, niech ci będzie.

Od Jasmin CD Vernelli

- Nie - parsknęłam na niego wychodząc z wody i otrzepując się.
- Ok - powiedział zakłopotany i podrapał się za uchem.
- Chciałeś coś może ? - zapytałam widząc jak Vernelli otwiera pysk aby coś powiedzieć.
- Nie - odparł chłodno i usiadł. Zamyślił się i wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Słuchaj... A może przejdziemy się do Zacisza ? - zapytałam...

< Vernelli ? >

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Jasmin

  Wzdychając wróciłem do jaskini i po cichu położyłem się obok Hanza, który wyglądał jak kupa nieszczęścia. Przymknąłem oczy, ale niestety pojawiła się Eve z krzykiem który obudziłby trupa. Wstaliśmy, on dziwnie przygaszony, ja-ledwo widzący na oczy.
Pierwsze co zrobiłem, to dałem ,,rodzinie" jeść, a potem po prostu usiadłem i zacząłem mówić coś pod nosem. W ten sposób trochę się ożywiłem.

_____

  Masz ci los. Jasmine okazała się wyjątkowo ciekawym tematem który wypełniłby mój dzień. Złapałem ją na myciu się w jeziorku.
-Nie zimno ci?

Od Jasmin CD Vernelli

- Nie nic - powiedziałam nie odrywając wzroku od małej.
- Ja idę do koleżanek - powiedziała wesoło i odbiegła. Pomyślałam że nie będę go zamęczać pytaniami więc przemilczałam tą chwilę.
- Tak dla pewności to ty jesteś Vernelli ? - upewniałam się co jakiś czas, a on tylko kiwał głową.
- Chcesz ode mnie coś konkretnego czy tylko szukałaś mnie dla zabawy ? - zapytał w końcu.
- Eeee... To drugie - uśmiechnęłam. Basior westchnął i stanął w miejscu.
- Co ? Powiedziałam coś nie tak ?
- Nie tylko ... jestem zmęczony tymi całymi tańcami z Bill'em i Danielem i chcę iść spać więc jakbyś mogła to wracaj do domu - wytłumaczył i poszedł w swoją stronę...

< Vernelli ? >

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  Ucałowałem małą w czoło z uśmiechem. Rozumiałem, jak to jest miewać okropne koszmary w nocy i budzić się samemu oblanym potem. Można mi wierzyć na słowo-nie jest to przyjemne. Ułożyłem się wygodniej bacznie obserwując twarz Hanza. Widać było, że się zawiódł.
-Tyle zwlekałeś, to teraz cierp.-mruknąłem zmysłowo. Podniósł brew wysoko.
-Rozumiem, że dziecko jest ważne..-westchnął.-Nie ważne. 
Podałem mu rękę przy okazji obejmując córkę. Złapał ją i tak zasnęliśmy.

_____

  Z samego rana zabrałem teraz około dwunastoletnią Eve na pole treningowe i stanąłem przed nią. 
-No, kochanie, spróbujmy..-westchnąłem pod nosem.-Poczuj w sobie moc, to jak przez ciebie przepływa.. Wsłuchaj się w swoją duszę.
Napięła się i przymknęła oczy. Wyglądała teraz groźniej, ale nie o to mi chodziło. Przeczekałem parę minut, lecz nic się nie działo.
-Nie mogę, tato.-wyjąkała. Pokręciłem głową.
-Wiem, że możesz, potrafisz!-podniosłem głos. Burknęła coś i spokojniej zajrzała wgłąb siebie.
-Nie moge!-krzyknęła. Skrzywiłem się.
-Dzisiaj.. będziemy razem z Hanzem walczyć. Masz się przyjrzeć i zobaczyć naszą moc.
Nie mówiłem o tym jej ojcu, bo i tak by przeciągał sprawę, ale to trwa za długo. Teraz musi stanąć na wysokości zadania i wreszcie zachować się jak mężczyzna.

<Walka! Walka! :C>

Od Hannzev'a

Leżeliśmy w łóżku a ja zacząłem go calować w szyje. Był gorący jak piecyk, ale mi to nie przeszkadzało. Przeszył go dreszcz kiedy moje zimne usta spotkały się z jego skórą.
-Tatusiu co ty robisz?-powiedział głos za nami. Cholera przecież spała sprawdzałem nawet.
-Ym wiesz córeczko daje buziaka poduszcze tatusia (czy mamusi XD?) aby mu się lebiej spało. Też tak będziesz robiła-palnąłem pierwszą lepszą wymówkę jaka przyszła mi na myśl, a Vern się zaśmiał cicho.
-Co się stało że się obudziłaś skarbie?-spytał czula Vern, ale nadal widocznie rozbawiony bo jego uśmiech to zdradzał.
-Miałam zły sen...Mogę spać z wami? Trochę się boje-powiedziała niepewnie a na koniec lekko zadrżała.
-Tak jasne-powiedział za mnie Vern i zrobił miejsce pośrodku. Dziewczynka z radością wskoczyła między nami i oczywiście wtuliła się w niego, gdyż ja jestem zimny. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Jest śliczna i mądra...bardzo mądra jak na swój wiek. Po chwili już smacznie spała.
-No cóż...-powiedziałem poczym westchnąłem. Chłopak patrzył się na mnie roześmianym wzrokiem.
<MASZ :D wcl znowu żyje!>

niedziela, 28 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Jasmin

Dziewczyna nie posłuchała, na złość siedziała przed domem aż około czwartej nad ranem Bill z bratem padli zmęczeni. Oczywiście pytali, co przy niej robiłem.. skłamałem, że to pies kolegi. Zbliżyłem się z wrednym uśmieszkiem.
-Nie znudziłaś się tym widokiem?-parsknąłem zmieniając się i powoli idąc z powrotem.
-Tańczysz jak amator bajek.-rzuciła. Skrzywiłem się.
-Co ma jedno do drugiego?
-Tyle, ile twoje pytanie do mojej ciekawości.
Zapadła niezręczna cisza. Nikt jeszcze nie zgasił mnie tak łatwo od dobrych miesięcy.. nie licząc Hanza, który i tak się mną mało obchodzi.
Doszliśmy pod jaskinie nie odzywając się ani słowem. Zatrzymałem się.
-Więc jesteś też członkiem..-mruknęła.
-Niegdyś pseudo alfa, tak, to ja.-usłyszałem głos córki, która przybiegła i mocno się przytuliła. Przelotnie spojrzałem na waderę.
-Vernelli.
-Jasmin..-odparła przyglądając się naszej małej lisio-wilczej córce.
-Coś nie tak?

Od Jasmin CD Vernelli

Obijało mi się o uszy : Vernelli ... Vernelli... Kto to w ogóle jest ? Postanowiłam sprawdzić. Nie znałam jego zapachu, ale gdy poczułam pierwszego basiora poszłam za jego zapachem. Trafiłam do jakiegoś domu. W środku trójka chłopaków próbowała tańczyć. Widziałam ich przez okno. Jeden z nich chyba mnie zauważył i szybko wybiegł z pokoju.
- Bill, gdzie idziesz ? - zapytał jeden z nich.
- Popatrz w okno - wyjąkał, a kolega wykonał polecenie. On też wyszedł, a ostatni z nich ( to chyba ten Vernelli ) podszedł do okna. Poszedł do kolegów i po chwili był przy mnie.
- Kim jesteś ?
- Jasmin. Z Watahy Croyance Lourd - oznajmiłam.
- Co tu robisz ?
- Chciałam sprawdzić kto to ten cały Vernelli...
- To ja, a teraz możesz iść ? - mówił, a ja stałam i patrzyłam jak wraca do domu

piątek, 26 grudnia 2014

Od Vernelli'ego

  Pare dni po świętach spędzałem na objadaniu się i wylegiwaniu. W końcu nie wytrzymałem i wyszedłem, podążając zapachem ludzi do małego miasteczka. Tutaj rzadko można takie spotkać, a drugiej nie chciałoby mi się szukać, dlatego zmieniłem się w człowieka i znalazłem pierwszą lepszą paczkę składającą się z dwóch chłopaków o wiele młodszych ode mnie..Ale tego prawie nie było widać.
-Yo.-rzuciłem stając przed nimi z papierosem w ustach.-Macie ogień?
Spojrzeli po sobie. Jeden z nich w końcu wyciągnął zapalniczkę uśmiechając się zadziornie.
-Rodzice zabrali, czy nie starczyło kasy?
-Nie potrzebuje, odpalam w inny sposób.-odparłem zagadkowo zaciągając się. 
I tak się jakoś rozgadaliśmy. Okazało się, że trenują taniec i chętnie pokażą. Po dwudziestu minutach tańczyłem razem z nimi przed ich samochodem na nierównej drodze, śmiejąc się z własnej głupoty.


Byli braćmi. Zaprosili mnie do środka swojego domu, mówiąc, że będą livestreamować i żebym się dołączył. Zgodziłem się, bo czemu nie ( : D ).
Odpalanie sprzętu i ustawianie nagrywania nie trwało długo, potem rozpowszechnili posty i zaczęło się rozmawianie z chatowymi, odpowiadanie na pytania itp. Padło jedno z nich odnośnie mojej osoby.
Czy to nowy członek zespołu?
-Jeszcze nie wiemy, ale zapowiada się na dłuższą znajomość.-odpowiedział Bill, a Daniel puścił mi oczko. 
Teraz poprosili o taniec, ale że ja nic nie umiałem, improwizowałem na przodzie grupy z nową czapką na głowie i podkoszulku.


<wolne opko, ktoś chce niech odpisze xD>

Od Perish'a

Kolejne dni mijały w tej jakże cudownej świątecznej atmosferze. Bleh... Co ja wygaduje? W ogóle nie jest to cudowna atmosfera! Jestem sam jak palec. Dosłownie. Nie mam z kim rozmawiać, nie ma nikogo kto by mnie zrozumiał. Już drugi dzień świąt.A raczej już prawie prawie trzeci dzień świąt. 
Nie wiem co ja mam tu robić. W ogóle się zastanawiam co ja jeszcze tu robię. Powinienem był wyruszyć stąd Kiedy miałem okazję. Bynajmniej bym odszedł w zapomnienie. Chociaż i tak mnie tutaj nikt nie zna. Jedynie to Hita mnie nie znała. No ale nikt po za tym... 
więc co by zaszkodziło jakbym zniknął i nie wrócił. Znając życie nikt by się nie skapnal i miałbym święty spokój... 
Jednak zostanę tu... chyba ze coś mnie skusi aby odejść w zapomnienie...

Od Lunaris CD Paul

Zaciągnęłam go do lasu.Pokręciłam się po nim chwilę i wyszłam na parking.
-To...To....To....NISSAN SKYLINE R34!!-krzyknął i podbiegł do maski samochodu.Potem zaczął coś o nim gadać i..całować maskę.
-Dobra,dość tych czułości.-mruknęłam i wyciagnęłam kluczyki.
-TO ON JEST TWÓJ?!-podbiegł do mnie-Proszę!Mogę się nim przejechać!-błagał klękając przede mną.
-Boże...Jak Ci go pokazałam to chyba możesz tak?-zrobiłam minę w typie XD.
-Wsiadaj otworzyłam mu drzwi.

*Trochę Później*

Paul robi już 60 kółko.Siedziałam sobie na ziemi i i rysowałam patykiem.
-Dobra już!-krzyknął i wysiadł z samochodu.-Dzięki.


<Vena mnie opuszcza;-;>

środa, 24 grudnia 2014

Od Paula CD Lunaris

- widzisz to coś do góry ? - powiedziałem słodko 
- no widze widze - zaśmiała się 
Paczeliśmy se w oczy i powoli zbliżaliśmy ustami . W końcu się styknęły . To było takie miłe uczucie . Po chwili zaczęła lecieć muzyka . 
- tańczymy ? 
- pewnie 
Impra trwała jeszcze godzinę . Doszlismy do hotelu i od razu walnąłem się na tapczan . Padałem nóg . Po chwili usnąłem . Obudziłem sie 30 minut poźniej . Przeciągnąłem się po czym zauważyłem Lunę na leżaku przed hotelem .Bez koszulki poszedłem na dół z ręcznikiem i butelką wody . Podeszłem ją od tyłu i zakryłem oczy . 
- zgadnij to - powiedziałem cieńszym głosikiem 
- nie wiem - powiedziała 
- jak nie mogłaś mnie poznać - zażartowałem 
- wiedziałam że to ty - wstała i podeszła do basenu 
Wskoczyłem przed nią i usiadłem na dnie . Wypuścilem jednego bąbelka i .. czekałem .
- utopiłeś się czy co ? 
Śmiałem się w myślach i wypłynąłem na powierzechnie chwytając się brzegu . 
- mówiłaś coś ? - zażartowałem 

http://files.sharenator.com/409514.gif

- nie nic - zaśmiała sie i odepchnęła mnie na wodę 
Po chwili wskoczyła ona . Zaczęła tańczyć jak delfin . Płynąłem sobie spokojnie pod nią .
Wynurzyła się .
- a ten gdzie znowu - powiedziała 
Chlapnąlem ją lekko wodą 
- tutaj jestem 

https://33.media.tumblr.com/52dc48a4ce68cd50abb34790affbf702/tumblr_nbsflo5bRu1sywrbco2_500.gif

- nieładnie - pokiwała paluszkiem 
Wnurzyłem się i wytarłem ręcznikiem . Położyłem się na leżaku . Luna przysunęła się bliżej aż trzymaliśmy się za ręce . 
- choćta muszę ci coś pokazać - powiedziała 

( co takiego masz do pukazania ?  )

Od Lunaris CD Paula

-Noo eee...-odpowiedziałam trochę zmieszana-No lubię cię.
Uśmiechnęłam się co wyglądało komicznie.
-Muszę na chwilkę wyjść się przewietrzyć..Pozwolisz?
-Pewnie-uśmiechnął się trochę zawiedziony.
Zmieniłam postać na wilczą...Dziwnie się w niej czułam...Przebiegłam się trochę po lesie.Usłyszałam że ktoś się zbliża,przedzierając się przez gałęzie drzew.Zmieniłam się z powrotem w człowieka i nałożyłam kaptur na głowę.
-Kto tam?..-mruknęłam. 
-Hipopotam-zaśmiał się głos.
-Nie podchodź tu..-wyciągnęłam mój sztylet.
-Dlaczego chcesz mnie zabić?-wyszeptał głos.
Nagle stanęło przede mną coś na rodzaj ducha.
Zbliżyło się do mnie i zaczęło...wysysać ze mnie energię.
Krzyknęłam i uciekłam.Walnęłam w drzewo i straciłam przytomność

*************

Obudziłam się w mojej jaskini.Obok mnie siedział..Paul.Wstałam i otrzepałam się.
-Dzięki za pomoc...-rzuciłam.Nie wiem czemu byłam taka zła..

Potem
*************

Zorganizowałam świąteczną imprezę.Wszyscy oczywiście muszę być ludżmi..Bez podejrzeń.Znalazłam w jaskini trochę kasy i pognałam do miasta.Wynajęłam hotel z ogromną salą,kupiłam trochę wina i wódy,jakiś DJ...Tak ja xd,karaoke i dekoracje.
Gdy wszystko było gotowe zjawili się wszyscy: Vern i Hanz,Perish,Marqué,Rin,Arix,Arish no i Paul.
-No to zaczynamy!-Krzyknęłam i odpaliłam muzę.Oczywiście zajebiste były dekoracje.
Po skończonych tańcach padali na ryje,ale napoje życie(wóda i wino)postawiły ich na nogi.Paul poprosił o karaoke.Puściłam podkład zdejmując moje nowe słuchawki..Tak,chiałam posłuchać.Zaczął coś śpiewać.

https://www.youtube.com/watch?v=bpJcjWEilEY

Gdy skończył po sali rozbrzmiewały oklaski.Znowu puściłam coś i lud zaczął tańczyć.
W tym czasie podeszłam do Paula.
-Fajna...piosenka..Ładnie śpiewasz-powiedziałam i zaczęłam miętosić ze wstydu bransoletkę.
-Dzięki-uśmiechnął się i spojrzał w górę po czym znów na mnie.
-Nawet sobie nie myśl..-uśmiechnęłam sie z założonymi rękami. 

<Tak,to roślinka Paul XD>

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Vernelli'ego - ,,All i need for christmas"

  To już dwudziesty drugi.. Czas zleciał nam bardzo szybko, nawet nie zauważyłem. Związek znowu mi się sypał, albo tylko ja to tak odczuwałem, nie wiem. Moja natura każe się mną zajmować, podchodzić do mnie z uczuciem, a Hanz nie jest do tego przyzwyczajony.. Nie ważne, to są święta i z czy bez niego chcę je spędzić miło. 
Ale ta druga opcja jest chujowa.
-Vern..-moja adoptowana, dziewięciomiesięczna córka tak szybko urosła.. Mimo to, wciąż miała w sobie coś z dziecka.
-Tak skarbie?-przyciągnąłem ją do siebie przytulając. Już dawno postanowiła nazywać mnie po imieniu.
-Kiedy wróci tato?-westchnąłem. Dziewczynke ciągnęło do niego zdecydowanie bardziej niż do mnie, ale nie byłem przez to zły. Raczej delikatnie zazdrosny.
-Jeśli chcesz, możesz go poszukać. Tylko nie oddalaj się za daleko, pamiętaj, że obok nas zasiedlili się ludzie.-pouczyłem ją wypuszczając z uścisku. Pomysł się jej spodobał, bo lubiła spędzać z nim czas nawet, jeśli było to tylko polowanie. Zaraz uciekła spod czujnego oka swojego ojca.; w ciszy przyglądałem się suficie przez następne dwadzieścia minut. W końcu jednak usłyszałem grupkę znajomych wychodzących z jaskini. Od razu rzuciłem się w ich kierunku.
-O, hej Ver!-rzuciła Luna przytulając się do mnie bokiem. Odwzajemniłem gest z uśmiechem.-Idziesz z nami?
-A mogę wiedzieć gdzie?-podejrzliwie przeciągnąłem wyrazy.-Znowu wymykacie się na piwo?
Zgodnie krzyknęli. Cała grupa składała się z Lunaris, Perish'a, Arish'a, Arixlon'a, Jasminy i Marque, na którą starałem się nie zwracać uwagi. Zgodziłem się chętnie, parawanem kierując się ku ludzkiemu światu.

_____

  Siedem rozgadanych osób weszło do małego, ciemnego baru zamawiając po dwa piwa na sam początek. Narożnik ze stolikiem został przez nas pochwycony wręcz. Ludzie dookoła patrzyli na nas jak na wariatów, a to może dlatego, iż wielu z nas było śmiesznie ubranych. Ja sam siedziałem w przydługiej koszulce Hanza i spodniach do kolan, śmiejąc się w twarz zimie. 
-Pośpiewajmy!-zaproponowała Jasmina rozglądając się. Przysunąłem się do niej jedyny chętny.-Trzy, dwa..
-Poczekajcie! Ja też!-ożywiła się Luna, a Marque nie patrząc na przeszłość zaczęła nucić. Arish mruczał pod nosem słowa jakiejś piosenki, ale i tak go zagłuszyliśmy.
-..Yooour a riddle, i can't seem to read.. your a fairytail!-fałszowaliśmy. W pewnym momencie zmieniliśmy nastrój na bardziej świąteczny.
-..All i want for chistmas, is youuuuu, beeejbe!
I gdyby nie pulsująca przyjemność w ciele od alkoholu, każdy z nas zirytowałby się podchodzącymi kelnerami z prośbą o ciszę. Teraz jednak to się nie liczyło, a trzy kolejne kufle piwa dawały o sobie znać.
-..Ver, chłopie..-zaczął Arix marudząc coś. Machnąłem ręką.
-Właśnie.. Gdzie ta słodzinka?-zainteresował się Arish.-Córeczka jak cukierek.
-Nooo!-wtórowała cała reszta. Spłonąłem rumieńcem.
-Nieznośny i rozpieszczony z niej bahor.-warknąłem zmieniając automatycznie swój sposób myślenia.-Dajcie spokój.
Wszyscy byli zdziwieni moim zachowaniem, na pewno na trzeźwo by się zezłościli, teraz byli ciekawscy.
-Przecież tak za nią biegasz.. Czym cie denerwuje?-wypytała Luna. Spiorunowałem spojrzeniem jednego z gości klubu który zbliżył się z uśmiechem spoglądając na mnie. Odpuścił sobie.
-Kiedy jej nie było.. byłem jedynym oczkiem w głowie Hanza.-syczałem.-Teraz jestem kimś w rodzaju niańki i brata. Z resztą, daje jej każdą chwilę, a ta i tak ma mnie gdzieś! Woli ojca który jest w kółko zajęty..
-Tak sądzisz?-usłyszeliśmy nad głowami. Stał tam Hanz z założonymi rękoma na klatce. Zamarłem, a trzeźwość jakby sama powróciła, chociażby w połowie. Pokręcił głową.-Powinieneś się najpierw zastanowić, zanim coś powiesz. 
I już go nie było. Chłód jego głosu zmroził wszystkich pokolei, ale najbardziej zamartwiona była Luna.
-Ver..-zaczęła, ale jej przerwałem.
-To nic takiego.

_____

  Wróciłem do jaskini około trzeciej nad ranem. Spotkałem uroczy widok-mała leżała wtulona w tatę, ze zmarszczonymi brewkami. Gdyby nie taksujące spojrzenie mężczyzny byłbym w stanie powiedzieć, że nic się nie zmieniło.
-Słońce..-mruknąłem.-..to nie tak, byłem poirytowany, nie myślę w ten spos..
-Nie chce twoich tłumaczeń. I nie waż się tu pochodzić.-dodał gdy zacząłem iść w ich stronę.-Powinieneś się wstydzić.
Spuściłem wzrok, czując się podle. Pokiwałem głową, rozumiejąc jego złość. Już bez słowa ruszyłem do fotela, a tam skuliłem się jak tylko mogłem. Jedyny plus był taki, że fotel był odwrócony plecami do łóżka i dzięki temu nie musiałem czuć jego wzroku na sobie.

_____

  Zbudziło mnie głaszczenie po policzku. Niechętnie otworzyłem oczy napotykając twarz chłopaka.
-Przepraszam, byłem za ostry..-wyszeptał zapewne by nie zbudzić Eve.-Powinienem się tobą więcej zajmować.
-To nie tak!-powiedziałem głośniej.-Mówiłem w..
-Vern.-tym razem głos był rozkazujący.-Nie przerywaj mi. Będzie tak jak zawsze, będę się starał.
Przytulił mnie lekko. Wystarczyło pare sekund żebym i ja wtulił się w niego mocno.
-Wystarczy, że nie będziesz mnie szpiegował, a to ułatwi życie. No i częściej gdzieś wychodźmy..
-Oczywiście.-był rozbawiony. 
Zaprowadził mnie do łóżka, gdzie mogłem położyć się razem z nimi.
Następnego dnia zaczęły się przygotowania do świąt..

sobota, 20 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Lunaris

  W ludzkiej postaci podniosłem córkę na ręce i przepraszająco skinąłem na Lunę.
-Tak, to prawda.. Kochanie, nie wierć się!-podniosłem głos, czego od razu pożałowałem, gdyż spojrzała wprost w moje oczy i się rozpłakała. Cały zbladłem, a serce zaczęło mi się krajać.-Maleńka, cii, ciii..
Wadera uśmiechnęła się widząc jak dużo serca wkładam w wychowanie szczeniaka.
Ni stąd ni zowąd w jaskini pojawił się Hanz. Mała się wyrwała, od razu skarżąc na mnie.
-Tak? Tatuś taki zły dla ciebie był?-dopytał wpatrując się we mnie. Westchnąłem podchodząc do niego.
-Tak, tak. Byłem baaardzo zły.-zironizowałem. Alfa posłał mi figlarny uśmieszek, na co jedynie cmoknąłem go w usta.
-Lunaś, pójcies s nami nat zeke?-wysepleniła, na co się skrzywiłem.
-Misiu, ,,pójdziesz", ,,z", ,,nad"..-wyliczałem. Ta obraziła się jeszcze bardziej.

< ; O >

Od Paula CD Lunaris

- luna ..? - powiedziałem cicho i patrzyłem jak się oddala ze swoim kapciem 
- coś nie tak ? - spytała wadera wisząca na mojej szyi 
Zsunąłem ją z szyi i poszedłem do Luny 
- luna ...? - spytałem podchodząc troszkę bliżej 
- spytam tylko raz - spojrzała na mnie - powiedz szczerze , czy was coś łączy ?
- nic mnie z nią nie łączy - powiedziałem 
- to czemu sie na ciebie rzuciła ? 
- wiem , dla mnie też to było dziwne ... może .. pójdziemy się napić ? - zaproponowałem 
- no dobrze - uśmiechnęła się 
- to ja stawiam - wrzuciłem fullcapa na głowę 
Poszliśmy do mojego domu gdzie miałem zapas wina . I to dobrego ! Wziałem kieliszki i nalałem nam . Usiadłem obok niej i zapaliłem świeczki .
- jak miło - powiedziała
- zdrówko 
- a zdrówko
Puknęliśmy w kieliszki i napiliśmy się . 
- fajnie tu masz - przytuliła się 
- a ... lubisz mnie .. tak trochę ?

( winkoooooooo )

Od Lunaris CD Vernelli

Popatrzyłam się na małą.W sumie..2 basiory wychowywujące szczeniaka to nie tak kiepski pomysł.Wstałam na chwilkę i wyczorowałam małej jakiegoś małego chomika.Waderka radośnie bawiła się nim,lecz chomik prawie dostał zawału.Vernelli *ebnął na ziemię ze śmiechu.Uśmiechnęłam się po czym powiększyła chomika.Już było trochę lepiej.Gdy patrzyłam przy wejściu do jaskini stał Paul.Posłał mi krótkie,zimne spojrzenie i odszedł.Westchnęłąm.Nagle usłyszałam że Eve warczała na chomika.Niestety.Zdechł.
-Przepraszam..-szepnął Vern i postawił chomika na półce.Zrobiłam taką minę:



-W każdym bądź razie Eve to urodzona wojowniczka!-krzyknęłam z uśmiechem.

<Vern?Mam tylko na vene do Paula;-;>

Od Vernelli'ego

  Ostatnio po przyjęciu naszej małej księżniczki miałem czas tylko i wyłącznie dla niej, co prowadziło do zaniedbania znajomych. Tym razem dziewczynka zechciała spotkać się z ciocią Luną i wujkiem Paulem. Poszliśmy do nich, lecz zastaliśmy jedynie Lunaris.
-Ciocia!-krzyknęła mała biegnąc do niej. Wadera uśmiechnęła się przytulając szczeniaka.
-Cześć.-rzuciłem.-Męczyła mnie od rana..
-Nie szkodzi.-odparła z uśmiechem. Odwzajemniłem mimikę.

< : O >

piątek, 19 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  Szliśmy drogą szurając nogami w śniegu. Eve dawno siedziała w jaskini smacznie chrapiąc, my za to postanowiliśmy wybrać sie na przechadzkę. W pewnym momencie poczułem popchnięcie, potem jedynie zimno ze wszystkich stron. Wychyliłem głowę kręcąc nią by odgonić śnieg.
Hanz, zadowolony jak nigdy okręcił się wokół własnej osi, by spojrzeć mi w oczy.
-Skręciłem kostkę.-powiedziałem oddając spojrzenie. Mina mu zrzędła, od razu podszedł kucając.-Idiota!
Przewróciłem go tak, że to on teraz był w śniegu, uśmiechając się wywyższająco. Podniósł brew i rzucił we mnie śnieżką, która stopiła się w momencie kontaktu z moją skórą. Założyłem dłonie na biodra przegryzając wargę w zamyśleniu. 
-O czym tak myślisz?-zapytał podchodząc bliżej mnie. 
-Arena.-burknąłem. Skrzywił się znacznie, niezadowolony.-Teraz nasza kolej.
Objął mnie jedną ręką, przysuwając bliżej siebie. Zmusił mnie do patrzenia wprost na jego twarz.
-Dzisiaj daj sobie z tym wszystkim spokój. Mamy chwile dla siebie, a ty..-nie dokończył bo dostał śnieżką w twarz tym razem od kogoś innego. W tym samym momencie odwróciliśmy głowy.
Uśmiechnięta Eve z zaróżowionymi policzkami oddychała ciężko jak po wielkim biegu. Oderwałem się od niego, podchodząc do dziewczynki.
-Cześć księżniczko.. Przyszłaś tu całkiem sama?-zapytałem, ściągając bluzę i zakładając ją córce. Pokiwała głową, uciekając do drugiego taty. 

_____

  Po całym dniu zabawy wreszcie zasnęła w naszym towarzystwie. Nie tylko ja byłem zmęczony, alfa miał przekrwione oczy. Wstałem, puszczając małą i podszedłem do niego. Usiadłem na jego kolanach, przytulając się.
-Padam..-mruknąłem drapiąc go pośrodku pleców. Wsłuchiwałem się w bicie serca.
-Może się połóż?-zapytał przymykając oczy. Nie odpowiedziałem, tylko podniosłem się i pocałowałem go namiętnie. Tak bardzo mi tego brakowało, że nawet teraz nie chciałem przestawać. Dłońmi gładziłem jego klatkę, automatycznie poruszając się w górę i w dół. 
-Podobno padasz.-westchnął gdy oparłem czoło o jego własne.
-A ty podobno spełniasz swoje małżeńskie obowiązki. Oboje kłamiemy..-burknąłem kładąc się do łóżka.

END

Od Hannzev'a CD Vernelli

Nie puszczałem go uniosłem mu lekko twarz do góry (gdyż nadal trochę byłem wyższy) i złożyłem delikatny pocałunek, jednak on domagał się więcej więc zrobiło się dziko.
-Może nie teraz-uśmiechnąłem się przerywając pocałunek.
-Masz racje-mruknął-Niestety.
-Później-uśmiechnąłem się pocieszająco. On również się uśmiechnął i skinął. Poszliśmy za małą na dwór.Wziąłem Eve na obchód aby pozwiedzała sobie obok nas szedł uśmiechnięty Vern. Nie wiem dlaczego...zapewne się dowiem później.
_____________
Szliśmy przez puszysty śnieg w jasną noc przez północ. Wepchnąłem go w zaspę.
-A masz!-zaśmiałęm się. Chyba mogę się bawić co nie? W sumie jestem jeszcze młody...Mam prawo. Wyciągnąłem rękę i odwiało śnieg ukazując warstwę lodu. Wbiegłem na nią i pochwili zrobiłem obrót, aby mieć widok na niego.
< zimowe zabawy XDDD? >

środa, 17 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  W momencie kiedy usłyszałem z pozoru zimny oraz wyniosły głos Hanza od razu przestałem używać mocy. Eve z iskierką w oku podbiegła do drugiego taty wtulając się i wpatrując tymi swoimi dużymi oczyma. Zawsze kiedy tylko go widziała, od razu zmieniała się w ludzką postać. Nie, żebym był zazdrosny, po prostu dla mnie często było to wyczerpujące, tym bardziej, iż spędzam dużo czasu w tej dwunożnej wersji.
-Gdzie byłeś?-zapytała wyciągając ręce w góre, w stronę jego szyi. Podniósł ją na ręce czule cmokając w czoło, wykonując tą samą zmianę.
-Byłem przynieść nam jedzenie.-wyjaśnił. Jak na zawołanie brzuszek małej zaburczał, na co pięknie się zarumieniła. Wymieniliśmy spojrzenia.-A teraz dobrze byłoby, gdybyś coś zjadła.
Westchnąłem, odbierając ją od niego.
Przechodząc obok musnąłem dłonią jego rękę. I tyle mogłem od niego wziąźć, krótkie momenty i delikatny dotyk. Ale na razie nie narzekałem.

_____

-Powiedz, powiedz!-powtarzała tupając nóżkami.
-Słońce..
-Powiedz!-teraz prawie krzyknęła. Na ten dźwięk zareagował alfa i odwrócił głowę w naszą stronę, zaraz znajdując się obok. Zapytał również, co jest na rzeczy. Wyjaśniłem, że mała chce wiedzieć co oznacza przekleństwo. Kiedyś przypadkiem usłyszała magiczne słowo ,,japierdole", kiedy męczyłem się z treningiem. Od tamtej pory wierci we mnie dziurę.
-Eve..-zaczął ze zmarszczonymi brwiami.-Te słowo nie jest dla dzieci, nie powinnaś pytać tatę o takie rzeczy.
-Ale ja chce wiedzieć!-poczęła wymuszać irytująco. Ja nie miałem serca na nią krzyczeć, czy karcić, dlatego on wziął sprawy w swoje ręce.
-Jeśli w tym momencie się nie uspokoisz, spędzisz dzień w jaskini z ciocią i nie wyjdziesz z nami nad jezioro.-postawił jej ultimatum, a ja tylko przepraszająco spuściłem głowę. Mała odpuściła i obrażona położyła się do łóżeczka ze swoją maskotką.-Na dwór.
Wyszliśmy, on zły, ja ,,z podkulonym ogonem". Skrzyżował ręce na klatce, czekając na wyjaśnienia.
-Przepraszam..-wymamrotałem.
-Tak chcesz ją wychować?-jego głos tym razem był lodowaty.-Na przekleństwach?
-To nie tak, ćwiczyłem..
-Czyli ćwiczenia ważniejsze od wychowania dziecka?-przerwał mi. Nie odpowiedziałem, bo poczułem się odepchnięty na bok.-Jesteś nieodpowiedzialny.
Nagle ze smutnego zrobiłem się poirytowany i zły. Odwróciłem głowę w bok marszcząc brwi w ten sam sposób co on.
-Ciągle tylko masz do mnie pretensje. Jak jesteś taki mądry, to sam spędzaj z nią cały dzień i noc, a nie, pan wielki władca idzie sobie kiedy chce, gdzie chce z kumplami. Nie jestem niańką, Hanz.-zdenerwowanie rosło, a z nim pojawiły się pierwsze oznaki-gorące powietrze wokół mnie.
Patrzył chwilę, obserwując coraz więcej zaczerwienionych miejsc na mojej szyi i rękach. W końcu przysunął się i mocno mnie przytulił. Chłód z jego rąk palił moją skórę.
Odwzajemniłem uścisk. Drań znowu mnie złamał..
-Lepiej?-zapytał cicho. Potwierdziłem mruknięciem.
-I tak jesteś dupkiem.-rzuciłem.

<jezu, jak ja ich kocham >,>>

Od Jasminy CD Nivan

- Z Wirginii - odparłam.
- Aha - powiedział i zamyślił się. Ja też, ale myślałam o moich demonach. Halu i Vievene. Obydwa były potężne, ale Vievene to... nie wiem jak to opisać, ale była w pewnym sensie potęgą...
- Wiesz, na razie znam tu tylko ciebie i ... no ten... oprowadzisz mnie ? - dodałam i popatrzyłam jak Nivan robi dziwną minę - Proszę - rzuciłam niechętnie. Nivan nie wyglądał na duszę towarzyską, ale spytać musiałam. Zamyślił się...

< Nivan ? >

Od Hannzev'a CD Vernelli

Właśnie wracałem z polowania wraz z Paulem ciągneliśmy razem sporego jelenia.
-Nadajecie się na nianie-zaśmiał się basior po czym ja również się zaśmiałem.
-Możliwe-wydusiłem z siebie przez atak śmiechu.Zaprzyjaźniłem się z Paulem. Jest naprawę w porządku. Po drodzę spotkaliśmy Lunaris, Niszę i Lales siadziały sobie i rozmawiały.
-Hejka!-rzucił im Paul z uśmiechem.
-Witam-uśmiechnąłęm się (tradycyjnie krzywo). Wszytkie pokolei się przywitały, a my poszliśmy dalej ciągnąc za sobą martwe zwierzyne. zostawiliśmy je w salonie. Złąpałem parę kęsów gdyż nie byłem zbytnio głodny i zostawiłem reszcie i ruszyłem do pokoju, aby powiedzieć Vernowi o posiłku. Kiedy weszłem do pokoju zastałem go i małą w trakcie zabawy jego mocami. Zmrużyłem oczy patrząc na niego.
-Mówiłem coś już na ten temat-powiedziałem chłodno on tylko wyszczerzył zęby w przepraszającym uśmiechu.
< XD >

niedziela, 14 grudnia 2014

Od Nivan'a CD Jasmina

Poszedłem za nią. Wyrównałem z nią tempo i szliśmy obok siebie.
- Ja Nivan...- powiedziałem, a przez resztę drogi nie gadaliśmy. Zatrzymaliśmy się przy jeziorku.
- Od dawna tu jesteś?- spytała.
- Prawie, że od początku, ale jakoś nie udzielam się tutejszemu życiu... ale ty jesteś nowa, prawda?
- Niedawno dołączyłam...- mruknęła. Patrzyłem na nią z góry, tak byłem wyższy, ale to nie jest ważne... stanąłem tuż przy niej i powąchałem jej policzek, a potem grzbiet. Spojrzałem na nią.
- Skąd pochodzisz?

(Jasmine?)

Od Dan'a CD Lalesina

- Am... - Westchnęła cicho wadera. 
- A ty jak się nazywasz? - Zapytałem. 
- Lalesina. 
- Ok. Jak chcesz mów mi Dan. A pro po skoro się spotkaliśmy to... 
- To?
- Chciałabyś dołączyć do watahy do której ja też należę? - Zapytałem. 
<Lales? Brak weny, ale przynajmniej z kimś normalnym piszę D>

sobota, 13 grudnia 2014

Od Lales

 -Zabić ją !- usłyszałam swój wyrok. Wilki rzuciły się na mnie ! Musiałam działać ! Zerwałam się do biegu. 
-Gonić ją ! -wrzasnął mój oskarżyciel.
-Ale przecież ona nic nie zrobiła ?! -zawarczał Wrona.- Jest nie winna ! 
-Uważaj co mówisz ! -zawarczał wilk, po chwili spojrzał tajemniczo na Wronę.- Byłeś z nią w zmowie ! 
-Nie ! Ani ona, ani ja nic złego nie zrobiliśmy ! 
-Łżesz jak pies !-zawarczał, po sekundzie zatrzymał mój pościg i zawołał.-Zabić go ! 
Wataha zostawiła mnie i runęła na Wronę. 
-Nieeeeeeeee ! -mój wrzask odbił się echem po lesie. 
-Uciekaj ! -zawołał Wrona.-Uciekaj jeśli mnie kochałaś lub kochasz ! 
Jakiś wilk odwrócił się w moją stronę i zaczął mnie gonić. Szybko przyśpieszyłam i popędziłam na tereny innej watahy. Odwróciłam się w biegu by zobaczyć czy mnie jeszcze ten wilk goni i nagle "ŁUPS".
-Uważaj jak leziesz !-zawołał basior.
-Tff...Wiesz,że na drodze się nie staje ?!- byłam smutna i pełna gniewu jednocześnie. 
-Ktoś ty ?! -zawarczał.
-Lales...jestem wyrzutkiem...i powiedzmy, że szukam nowej watahy ! 
-Jestem Dangerous...
<Dangerous ? Dokończ, tylko, żeby było ciekawie >

czwartek, 11 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  Westchnąłem przytulając się do niego. Odwzajemnił gest, po czym wymruczał mi do ucha.
-Dalej jesteś przylepą.
Odsunąłem go od siebie z wydymanymi policzkami.
-Nie pozwalaj sobie.-zacząłem iść w stronę ciężarnej. Drzemała sobie gdy maluszka przytuliła się do niej, szukając ciepła. Wziąłem ją na ręce delikatnie przytulając, a ta jedynie burknęła. Przyszedł również Hanz i nagle zachciało mu się tego samego. Zabrał mi ją z rąk.
-Hanz!-warknąłem, a mała zaczęła się wiercić i piszczeć wystraszona. Starał się ją uspokoić, ale mu nie wychodziło. Wtedy wkroczyłem ja, a ta wyciszyła się zasypiając.
-No no..-sapnął.-Mamuśka z ciebie.
-A z ciebie ojciec pijak i nierób.-odgryzłem się.

_____

  Eve rosła zdrowo, jadła i nabierała sił. Po dwuch tygodniach biegała sama z otwartymi oczkami, jadła pokrojone mięsko i odżywiała się wodą. 
Pokazywałem jej sztuczki z ogniem potajemnie kiedy tatusiek nie widział, bo i w niego wstąpiły instynkty macierzyńskie i zawsze mnie za to opierniczał.
-Patrz..-powiedziałem zagadkowo tworząc ścianę z ognia.

< : O >

Od Hannzev'a CD Vernelli

Nagle Nisza się odezwała.
-To waderka-uśmiechnęła się do nas. My obaj spojrzeliśmy po sobie nagle uśmiech zawidniał na naszych twarzach.
-Chodź musimy pogadać-złapałem go za rękę i wyciągnąłem z jaskini i po za zasięg innych wilków.
-Jak ją nazwiemy?-spytałem go.
-E..e..e..Eve!-krzyknął mi w twarz.
-Tak świetne imię! Idealne dla niej!-powiedziałem zachwycony.
<trololo XD>

środa, 10 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  Patrzyłem skrzywiony na waderę która ułożyła się na ziemi karmiąc malucha. Odwróciłem wzrok na mężczyzne i zawarczałem.
-Spokojnie narwańcu.-mruknął ostrzegawczo.
-Jestem spokojny.-odparłem prychając.-Wszystko idealnie.
-Odłóż fochy na bok dzieciaku. Ktoś je musi karmić.-usłyszałem od wadery.
-Ale nie nieznana osoba.-odwróciłem się do niej ukazując zęby. Odpowiadała niewzruszonym spojrzeniem. Instynktownie postawiłem do przodu łapę, ale Hanz zastąpił mi drogę.
-Ty też jesteś nieznany dla szczeniaka.-zauważył. Wróciłem do normalnej pozy, po czym poszedłem na koniec jaskini. Położyłem się z głuchym klapnięciem obserwując ssającą mleko kruszynkę. 
Partner przyniósł mi zabitego królika pod sam nos. Westchnąłem.
-Nie podoba mi się ten pomysł.-poinformowałem zabierając się za jedzenie. 
-Nie ma innego wyjścia. Podrośnie, zacznie jeść mięso i warzywa to odsuniemy go od Niszy.-pocieszył siadając przede mną. Odparłem mhm z pełną buzią.

<Dzięki za CD ; D>

Od Hannzev'a CD Vernelli

Po walkach na arenie szybko upolowałem dużego tłustego królika, nie dla mnie nie byłem głodny, Vernowi. Wracając natknąłem się na nową waderę, która byłą w ciąży, miała na imię Nisza. Bez wahania ją poprosiłem o to czego basior nie może zdobyć dla szczeniaka- mleka. Po drodze powiedziałem co się stało, była równie smutna jak i ja bo w ostatniej chwili poznała ją. Była naprawdę miła, że zgodziła się. Ja z pyskiem umazanym krwią wraz z nią pewną siebie weszliśmy do jaskini jak perfidni zabójcy. Vernelli, aż się podniósł.
-Po co ona tu?-spytał.
-Jak byś nie wiedział mogę wykarmić waszego szczeniaka, nie to co wy-powiedziała poważnie. Chłopak kiwnął głową, ale niechętnie oddał małego w jej ręce.
< XD nic innego nie przyszło mi na myśl >

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Od Jasminy CD Nivan

Chodziłam sobie po Zakazanych Kościach. Zobaczyłam czyjąś sylwetkę. Nie przejęłam się tym i szłam dalej. Podeszłam bliżej tego kogoś. To był basior. Szłam dalej, ale on chyba mnie zauważył i uciekł... Pobiegłam za nim, nie chciałam tego robić. To miejsce do mnie przemawiało, ale mimo to biegłam za nim. Widział jak za nim biegnę i w pewnym momencie się zatrzymał i zapytał :
- Czego chcesz ?
- Nic konkretnego. Pobiegłam za tobą dla zabawy - powiedziałam i zaczęłam szurać łapą na ziemi.
- To daj mi spokój - warknął.
- Ok. Jakby co jestem Jasmin - powiedziałam i poszłam w swoją stronę. Czułam że basior zaraz za mną pójdzie... Nie myliłam się...

< Nivan ? >

Dołączyła do nas Nisza

Witamy w
Watasze Croyance Lourd
 

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  Kiedy mężczyzna odszedł całą swoją uwagę skupiłem na malcu. Przebierał łapkami energicznie wydając z siebie urocze piski. W jednym momencie z agresywnego, wrednego faceta stałem się rozanielonym tatuśkiem. Cholera.
-Jesteś pewnie zmarznięty, albo zmarznięta..-szepnąłem przytulając stworzonko do siebie, szczelnie opatulając. Rozejrzałem się dookoła w nadziei iż znajdę cud mleko, na marne. Gdyby ktoś mi powiedział, że będę miał dziecko mimo iż mój partner nie jest kobietą, to bym go wyśmiał. Los płata figle, huh?
I jeszcze Hita.. tak bardzo chciała mieć szczeniaki, a teraz nie żyje. Byłaby idealną matką.

_____

  Spędziłem z maleństwem cały dzień, tuląc je i miziając po główce. W końcu pod wieczór, gdy zrobiło się na prawdę zimno, zmieniłem się w wilka i okryłem go całym swoim ciałem, uważając by go nie zgnieść.

< Ver taka idealna pani domu xD >

Od Hannzev'a CD Vernelli

Również zmieniłem się w człowieka. Byłem smutny z powodu śmierci Hity. Patrzyłem pusto w iskrzaste się oczy Verna.
-Musimy się nim zająć-moje usta były ułożone w cieniutką linie.
-Zapewne i zostanie z nami jak mówisz.
Kucnąłem naprzeciw niemu.
-Na pewno nie chcesz oddać jakiejś waderze?
-Nie.
-No dobrze niech ci będzie. Ciekawe czy to basior czy waderka i czy zmienia się również w człowieka.
Pogłaskałem szczeniaka. Był śliczny. Westchnąłem z braku jakiej kolwiek siły i chęci. Następny kłopot na karku-wyżywienie szczeniaka. No cóż...Nigdy nie sądziłem że tak potoczy się moje życie, no ale kto powiedział, że będzie łatwo? Na pewno nikt kogo znam. Podniosłem się.
-Idę obowiązki wzywają, potem pójdę zapolować i poszukam jakiegoś mleka.
< >,< > 

niedziela, 7 grudnia 2014

Od Vernelli'ego CD Hannzev

  Pociągnął mnie za sobą na taflę lodu. Zacząłem się ślizgać w nieokreślonym kierunku i kiedy oddaliliśmy się nieco, z nerwów zwiększyłem temperaturę swojego ciała i rozpuściłem lód pod sobą. Wpadłem do wody rzucając się i kaszląc. Hanz znalazł się blisko mnie i pomógł mi wyjść.
-Dzięki!-warknąłem otrzepując sierść.-Nooo.. nienawidze kiedy mi to robisz.
On tylko wykrzywił twarz w jego ,,uśmiechu". Pozwoliłem mu się prowadzić, zataczaliśmy kółka i jeździliśmy blisko siebie. W końcu wyszliśmy i zaczęliśmy iść w stronę jaskini gdyż było grubo po południu.

_____

  Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, jedynie wieczorami zostawiał mnie i wychodził na arenę jako sędzia, lub też sam walcząc. Pewnego razu wyszedł wcześniej, rano i nie wracał do obiadu, a kiedy już wrócił, w zębach trzymał małego szczeniaka. Wpierw wybałuszyłem oczy, by w końcu zapytać.
-Skąd go wziąłeś?-byłem poddenerwowany. Położył go na poduszce i spojrzał na mnie jakoś tak smętnie.
-Hita urodziła, cztery szczeniaki zmarły, ona również.-powiedział to tak, jakby wygłaszał komunikat na stołówce. Ścisnęło mnie.
-A ten mały? Ma zostać z nami?-dopytałem podchodząc do poduszki i wijącego się młodziaka. Zmieniłem się w człowieka i wziąłem go na ręce.

< : O >

Od Hannzev'a CD Vernelli

Zamerdałem ogonem ucieszony, tradycyjnie nie umiałem się uśmiechnąć.
-Jak ma tak wyglądać twój uśmiech to...-zaczął Vern.
-To?-spytałem zaciekawiony.
-Ugh nic-wywrócił oczami co wyglądało zabawnie.
-To co robimy?
-Nie mam zielonego pojęcia.
_______
Szliśmy obok rzeki (tą samą w której był wąż wodny). Spojrzałem na niego tańcząc brwiami.
-Nie! Nie. Nie...nie będzie nauki na łyżwach-kręcił głową a ja złośliwie się uśmiechnąłem-Nic nie kombinuj.
-Za późno- zaśmiałem się i pociągnąłem go za sobą. Gdy moja łapa spotkała się z taflą wody odraz w promieniu pięciu metrów pojawił się lód.
-No to jazda-zaśmiałem się.
-NIE!-krzyknął chłopak.
<trololo XD>

Od Ruvik'a CD Kishan

  Obudziło mnie tulenie w plecy. Odwróciłem się zaspany i spojrzałem na Kishan'a.
-Gdzie byłeś?-zapytałem głaszcząc go po klatce. Patrzył mi w oczy.
-Poszedłem się przejść.-położył dłoń na moim policzku gładząc go. Westchnąłem i wtuliłem się w niego, znów zasypiając.

_____


  Z rana wstałem szybciej od mężczyzny. Położyłem obok jego głowy prezent i zacząłem przyrządzać króliki i inne potrawy by zdążyć przed jego pobudką. Cudem się udało. Podszedł do mnie gdy kładłem mięso na drewnianych talerzach i oplótł dłonie wokół mojej talii.
-Dzień dobry.-rzuciłem odwracając się. Dałem mu całusa.
Wymknąłem się i podałem mu jego prezent. Podniósł brew otwierając opakowanie. Zrobiłem dla niego figurkę z lodu, oraz zapakowałem dużą bluzę. Uśmiechnął się i podziękował. 
Dostałem swoją paczkę, która mnie zaskoczyła. Czekoladą podzieliłem się na pół, siedząc przy choince. 
Wtuliłem się w niego mocno, gładząc ramiona.

< ; o>

Od Kishan'a CD Ruvik

prychnalem i polizalem go po policzku.
-fuu-pisnal i podniosl sie.
-idziemy sie myyc choc obok nas sa cieple wody-usmiechnalem sie
-oh okej zimno mi-usmiechnal sie
-a kiedy sa swieta do konca-zapytalem niepewnie
-za ... dzien -usmiechnal sie wesolo
-nie ma za coo idziemy jusz juz jusz tyleczek ci zmarzniee misiaku-pocalowalem go w nosi i wskocylem szybko do cieplj wody.
-jezuuu-pisnal wesolo
woda pluskala i wydawalo sie wszystko sielanka. milo cieplutko i przytulnie jak nie wiem co.
mlody wtulil sie w mnie i zaczelismy sie calowac nasze nogi lekko sie plataly asze palce biegaly w szalenczym biegu po naszych plecach zaglebialy sie w wlosy . 
-mhmmm-mruknal cichutko
-ubieramy sie jusz jusz-cmoknolem go w nos i wyszeldem z wody. wszkoczylem szybko w ceple ubrania i pomyslalem ze musze mu cos kupic no bo t swieta ten mis sie nie liczy... on poszedl spac a ja poszedlem szybko do tego sklepu znowu. byl 24 na dobe.
-hej moge pomoc-zapytalem spokojnie znowu tej dziewczyn
-a coo preent kupujesz-usmiechnela sie
-tak.
-dla kogo pomoge ci wybrac
-dla... kogos bardzo specialnego 
-co lubi
-zime i pocaunki w sniegu. lezec dlugo w lozku i jst taka mala malpka jak spi bo caly ci w mnie wtula
-on-zapytala zdziwiona
-ravik
-chlopak...
-tak
-hahah jestes gejem kurcze wiedzialam poczekaj znajde ci prace a sama naszykuje ci cos dla ravika-pacnela mnie w bok i pokazala co mam robic. 
potem dala mi prezent a nie pieniadza. prezentem byly rekawiczki bokserki koszulka i wielka tabliczka dobrej szekolady.
-dziekuje wiesolych siwat-usmiechnale sie
-nie ma za co.-poklepala mnie po barku. w domu ravik spal. pozylem prezent pod choinke i usiadlem na brzegu lozk. 
-kocham cie-usmiechnalem sie i wturlalem pod koldre.
ravik al i want for krismam

Od Hitaishi - Poród


Ten dzień nadszedł. Poczułam okropny ból w brzuchu, rozpierające uderzenia, a między moimi nogami leciała woda zmieszana z krwią. 
Zaczęłam piszczeć i jęczeć. Niedługo po tym przybył Hanz, który zadeklarował się do odebrania porodu. Parłam, dysząc, kiedy pierwszy szczeniak się urodził. Patrzyłam na niego, ale nie ruszał się. Zalała mnie fala paniki.
-Mój..-wymamrotałam, nie dokańczając. Alfa pokręcił głową kładąc szczeniaka na szmatce.
-Mówiłem, że walka na arenie to był zły pomysł.-warknął. Znów zaczęłam przeć, jednak z mniejszą siłą. Moje dziecko nie żyło..
Opadłam pyskiem na podłogę dalej prząc..

_____


  Nie wiem ile szczeniaczków widziałam martwych. Nie liczyłam, nawet nie chciałam o nich wiedzieć. Sama też nie czułam się zbyt dobrze. Hanz zawołał drugiego medyka i.. ostatnie co zobaczyłam to żywe, poruszające się maleństwo..

Od Ruvik'a CD Kishan

  Zarumieniłem się. To było słodkie.
-Więc chyba trzeba robić to, co tradycja każe.-rzuciłem i przerzuciłem dłonie przez jego barki, po czym go pocałowałem. Najpierw delikatnie, potem poczułem jak językiem próbuje wsunąć się do środka. Wpuściłem go i teraz nasze języki tańczyły taniec miłości.
Kiedy się od niego oderwałem, mój wzrok był zamglony. Oboje w tym samym czasie się uśmiechnęliśmy.
-Lubię te święta.-przyznał. Zaśmiałem się uciekając na dwór i rzucając w niego śnieżką.
Zaczęliśmy wojnę, którą oczywiście wygrałem. Dogonił mnie po tym przyszpilając do ziemi. Leżałem w śniegu uśmiechając się do niego perliście.
-Wyglądasz jak aniołek.-usłyszałem. Złapałem go za nos.
-A ty jak diabełek. Chodź do środka, bo jednak trochę mi zimno..

<; O >

Od Kishan'a CD Ruvik

popatrzylem na niego niepewnie.
-czemu daja sobie prezenty.
-bo.. to okaza jeby sie cieszyc.
-ale czemu
-jest taka legenda ze bog mial syna i on sie urodzil tego dnia co jest wigilia i dlatego ludzie sie ciesza...-usmiechnal sie lekko.
-aha...
-nm
-czemu choinka-zapytalem spokojnie
-bo/.... emm w niemieckiej kultuze jest wierzenie ze jak zwierzeta szly sie poklonic bogu to niedzwiedz chcial mu dac choinke ale byl leniwy i ciagna ja po ziemi i po zimnej wodzie i ona zamarzla i takie ozdoby byly.
-aha...
-nom
-a ravik..
-tak
-a czemu jemiola
-bo.. symbol milosci jemiola i ludzie sie pod nia caluja -usmiechnal sie i wrocil do dekorowania domu. podszedlem do jemiloy. urwalem kawalek i poszedlem do ravika od tylu. podnioslem nad nim jemiole.
-ravik..
-co znowu..-westchnal.
-jemiooolaaa
uniusl oczy i usmiechnal sie.
-jej oh... to... -zrobil sie caly czerwony. 
ravik xd cd

Od Ruvik'a CD Kishan'a

-Oh.. dziękuję.-rzuciłem i wstałem z uśmiechem.-Przyniosłem choinkę, za niedługo święta, a my nic nie przygotowaliśmy..
Zacząłem szperać coś w szafce. W końcu wyjąłem duży lampion i postawiłem obok drzewka. Zaraz po tym odebrałem misia i przytuliłem Kishan'a dziękując. 
Krzątałem się po jaskini co chwile coś zawieszając, dekorując i ozdabiając. Mężczyzna speszony siedział na łóżku patrząc i rozmyślając.
-Ruvik.. co to są te święta..-zapytał nagle ni stąd ni zowąd. Zamrugałem.
-Nie wiesz co to.. No to obchodzenie narodzenia bożego syna.. Wtedy się spędza czas z rodziną, ubiera choinke i kupuje nawzajem prezenty!
Pokiwał głową rozumiejąc. Podszedłem do niego i usiadłem mu na kolanie.
-My spędzimy je razem.-wymruczałem podlizując się.

<; O >

❢ Zasady opowiadań ❢

Pięć pożytecznych punktów: •

• 1. -
opowiadania powinny być odpowiednio nazwane przy wysyłaniu, jeśli nie piszesz z kimś, napisz tytuł
2. - nie muszą mieć sensu, jeśli są pisane humorystycznie
3. - przy pisaniu scen łóżkowych, zaznacz przy tytule +18
4. - opowiadania +16 nie zaliczają się do +18, a więc lekkie scenki nie trafiają pod hard-zakładkę
5. - odpisywanie na opowiadania do innych w zakresie dwóch tygodni