Puściłem go. Odwrócił się i spojrzał na mnie znów tym wzrokiem ,,z góry".
Położyłem dłonie na jego klatce tuż przy łączeniu dwóch sznurków z kaptura. Złapałem za nie i lekko pociągnąłem, tak by się zacisnęły.
-Podobam ci się?-zapytałem ni stąd ni zowąd.
Nie wiedział chyba co odpowiedzieć. Spojrzałem mu w oczy.
-Tak czy siak.. ty.. mi się podobasz.-wyprzedziłem go. Dziwnie czułem się ,,podrywając" kogoś.
Wyczuł to i poczochrał mnie po włosach.
-Bo się jeszcze przemęczysz.-skwitował. Ułożyłem usta w dzióbek.
-Ehh.. to po mojemu, spędzisz ze mną wieczór?-mruknąłem. Nachylił się i złożył krótki całus na moich ustach. Uznałem to za potwierdzenie.
_____
Przeszliśmy się nad tą nieszczęsną rzekę.
Usiadłem na trawie, obok niego i wtuliłem się w bok.
-Gdybyś powiedział od razu, że po trzech dniach będę twój, umarłbym ze śmiechu.-powiedziałem.
Podniósł brew do góry.
-A jesteś mój?-zapytał.
-A nie?-odparłem pytaniem na pytanie. Uśmiechnął się.
-Tylko.. nie wiem, czy ja chce..-usłyszałem. Uśmiech zszedł z mojej twarzy.
Miałem się już odsunąć, ale objął mnie z westchnięciem.
Zadygotałem.
-Zimno ci?-obrzucił wzrokiem mój podkoszulek. Zaprzeczyłem ruchem głowy.
-Nie dawaj mi swojej bluzy, bo sam zmarzniesz. Masz duże pole do popisu, żeby mnie ogrzać.-zaśmiałem się cicho.-Tak w ogóle. to głupio mi teraz..
-Czemu?-usiadłem na jego kolanach zaraz po tym pytaniu.
-Bo zabieram cie Octavii.-poprawiłem się i popchałem go żeby się położył.-Będzie zła jak się wyda, że lubi geja.
Wsunąłem ręce pod jego bluzę i zacząłem masować żebra.
-Nie jestem gejem.-przyznał się.-Jestem bi..
-Skoro tak twierdzisz. Może jednak ściągnij tą bluzę? Okazało się, że nie umiem wytrzymać bez ciepła..
Ściągnął oczywiście mozolnie swój skarb i podał mi go. Zarzuciłem ją na siebie, ale że była za duża, to od razu zwisnęła..
Zaśmiał się na mój widok.
-No co..-burknąłem.-Przynajmniej jest mi ciepło.
-Tak, tak. Ja rozumiem.-wybąkał przez śmiech. Zrobiłem na chwilę sfochaną minę, ale przeszło mi i pocałowałem go. Uśmiechnął mi się w usta, po czym oddał pocałunek.
Szło mi już o wiele lepiej, cud. Otworzyłem je szerzej, z czego skorzystał i wsunął swój język. Westchnąłem i skupiłem się na poruszaniu swoim. Moment później poczułem jego dłonie na swoich biodrach, jakby pomagające abym się nie zsunął z tego wszystkiego.
Oderwałem się od niego parę gorących dla mnie minut. W fazie przed-podnieceniem kciukiem obrysowałem jego szczękę.
-Może nie powinienem pytać, ale jak to możliwe, że masz tak cholernie gładką skórę?-zapytałem z nutą zazdrości w głosie.
-hmm.. dobre odżywianie?-mruknął.-Ty też byś taką miał, gdybyś nie pił.
-Nie piję.. i też się dobrze odżywiam..
Dźgnął mnie w żebro.
-Właśnie widzę.
-Odezwał się bóg kurwa seksu i urody.-burknąłem.
-Chcesz się przekonać ile jest w tym prawdy?-zaśmiał się.
Wyszczerzyłem się.
-Czemu nie?-otarłem biodrami o jego własne.
-Nie za szybko książę?-rzucił i ścisnął owe zaklęte kości obrośnięte skórą.-Dopiero co dowiedziałem się, że na mnie lecisz, a już..
-Aj siedź już cicho.-warknąłem, ale przytuliłem się do niego.
-Nie wracamy dzisiaj?-zapytał.
-Jak chcesz, to idź. Mnie się nie chce.
I w ten sposób właśnie znalazłem się na jego rękach. Doniósł mnie aż pod jaskinie.
Weszliśmy do środka. Od razu poszedłem do siebie, musiałem się chociaż raz wyspać.
<mwahaha nie ma seksów.>